Sąsiedzie?Że co?Szedłem dalej prosto,aż dotarłem do korytarza gdzie z każdej strony były drzwi.
1...2...20...50...76....89....94...95...96.
Nareszcie!Otworzyłem drzwi kluczykiem i wparowałem do pokoju.Wziąłem duży zamach i rzuciłem gdzieś torbę.Nawet nie siląc się na obejrzenie pokoju,położyłem się na łóżku.Tak strasznie chce mi się spać.Prawie już usnąłem gdy usłyszałem burczenie brzucha.Dopiero teraz sobie przypomniałem,że nie jadłem nic od wczoraj,a już jest przecież wieczór.
Leniwie wstałem z łóżka i ruszyłem do drzwi.Teraz jedynie szybko spojrzałem na pokój.Cóż nie wygląda jakoś źle.
Otworzyłem drzwi i wyszedłem z pokoju.Skręciłem w prawo i po chwili poczułem jak ktoś wpada we mnie.
Upadłem na tyłek z głośnym jękiem.
-Patrz jak chodzisz cioto!-mruknąłem nadal siedząc na podłodze.Spojrzałem na tego idiotę i bardziej się wkurzyłem-To znowu ty-odparłem.
Przede mną stał biało-włosy chłopak.
-O witaj sąsiedzie-uśmiechnął się.Odwróciłem się w prawo i zauważyłem drzwi z numerem 95.Czyli "mieszka" obok mnie.
Po chwili wyciągnął rękę,aby pomóc mi wstać.
Nie skorzystałem z pomocy i sam wstałem.
-Gdzie idziesz?-zapytał z ironicznym uśmiechem.
-Do jadalni,chyba mogę-mruknąłem.
<Samuel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz