Podbiegłam do Saymon'a.
-Co się stało?- zapytał uśmirchając się
-No bo...- zaczęłam, jednak urwałam- Ech nie ważne- odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
-Ej, no o co ci chodziło?!- usłyszałam głośne pytanie Saymon'a z końca korytarza.
-Nieważne- usłyszał odpowiedź.
Gdy dotarłam do pokoju położyłam się na łóżku i zaczęłam rysować bukiet kwiatów. Gdy dzięki markerom rysunek zaczął nabierać barw usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę!- krzyknęłam, a do pokoju wparował Saymon.
Zamknął drzwi i usiadł na fotelu przy biurku.
-Chcesz czegoś?- zapytałam nie przerywając rysowania.
<Szymon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz